Marsz niepodległości

19.11.2015
11 listopada odbył się Marsz Niepodległości zorganizowany przez Centrum Edukacji Ekologicznej oraz Towarzystwo Krajoznawstwa i Turystyki Aktywnej. Grupa ełczan, pod okiem instruktorów Nordic Walking, pokonała 8 km trasę, poznała walory przyrodnicze okolic Ełku i… uczciła pamięć ludzi, którzy poświęcili swoje życie dla Niepodległej Ojczyzny. O godz. 10.00 spotkaliśmy się niedaleko przystanku autobusowego Zakłady Mięsne (obok Elektryka) – 13 miłośników Nordic Walking i 4 Strzelców. Każdy uczestnik Marszu miał przy sobie coś w barwach narodowych – flaga, tasiemka, kotylion, naszywka… Po solidnej rozgrzewce wyruszyliśmy leśną drogą w kierunku Kapliczki Barabasza. Pogoda nam dopisała. Było ciepło. Zdaniem większości z nas zbyt ciepło jak na listopadowy dzień. Słońce to świeciło, to chowało się za chmurami. Co jakiś czas padała orzeźwiająca mżawka. Szliśmy rozmawiając, omijając kałuże godnych podziwu rozmiarów i podziwiając otaczającą nas przyrodę. Co jakiś czas panie zaintonowały też pieśń patriotyczną: „Rota”, „Szara piechota”,… I tak doszliśmy do, znajdującej się na rozwidleniu dróg prowadzących do Miluk i Krokoci, Kapliczki Barabasza. Przy kapliczce uczestnicy Marszu dowiedzieli się, że powstała ona, aby upamiętnić płk Mariana Sołtysiaka ps. „Barabasz” – dowódcę partyzanckiego Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich i Kawalera Orderu Virtuti Militari. Uczestnicy Marszu z ogromnym zainteresowaniem wysłuchali krótkiego wykładu nt. losów płk Mariana Sołtysiaka. Zaskoczyła ich informacja, o tym że u schyłku swego życia „Barabasz” mieszkał w Milukach koło Ełku, a ełcka ziemia w 1995r. stała się miejscem jego wiecznego spoczynku.  Po chwili zadumy i zapaleniu znicza udaliśmy się w drogę powrotną. Szliśmy rozmawiając, podziwiając piękno lasu i… rozmyślając nad tym jak wielu ludzi musiało poświęcić swoje życie, rodziny, plany, marzenia… Poświęcić to, co dla człowieka jest najcenniejsze, abyśmy mogli żyć w Niepodległej Ojczyźnie. U kresu wędrówki czekali na nas Strzelcy. Podczas, gdy my chodziliśmy z kijami i poznawaliśmy losy ich patrona - płk Mariana Sołtysiaka, oni rozpalili nam ognisko. Jak im się to udało z mokrego drewna nie wiemy, ale jedno jest pewne byliśmy im za nie bardzo wdzięczni. Podczas Marszu Niepodległości siarczysty deszcz spadł tylko po to, by pomóc nam ugasić ognisko.